Wypadek nie z twojej winy? Nie daj się zwariować!
Spowodowałeś szkodę? Złamałeś przepisy drogowe? Jesteś winny! A może jednak nie? Może kolizja lub wypadek jest efektem błędu kogoś innego? Dlaczego w takim razie ty masz ponosić konsekwencje zdarzenia? Zamiast od razu godzić się na utratę zniżek z OC lub jeszcze gorzej – odpowiadać za obrażenia ciała pasażera, znaj i walcz o swoje prawa.
Możesz być doskonałym kierowcą. Ale nawet jeśli nie ty sam, to czasami ktoś inny przyczyni się do kolizji lub wypadku. Poniżej przedstawiamy sytuacje, w których faktyczny sprawca zdarzenia mógłby uniknąć odpowiedzialności za szkodę, gdyby szczegółowo nie zbadano sprawy…
Przykład 1: Zarządca drogi odpowiada za pobocze
Kierowca samochodu osobowego, aby uniknąć zderzenia z autem ciężarowym, gwałtownie zjechał na pobocze. Przednie koło pojazdu wjechało w wyrwę, auto koziołkowało i przewróciło się na bok. Do uszkodzeń samochodu doszło na poboczu oddzielonym od jezdni linią ciągłą krawędziową…
Kto zapłaci za szkodę?
Poszkodowany kierowca wykonał manewr obronny, a więc nie zawinił. Do zdarzenia nigdy by nie doszło, gdyby ciężarówka jechała prawidłowo. Z drugiej strony, gdyby pobocze nie było uszkodzone, cała sytuacja mogła mieć inny finał.
Ta sprawa z okolic Lublina zakończyła się w sądzie. Właściciel auta zlikwidował szkodę z AC. Następnie jego ubezpieczyciel wystąpił o zwrot kosztów (z tzw. regresem) do zarządcy drogi. Sąd rejonowy oddalił jednak roszczenie, twierdząc, że bezpośrednim sprawcą zdarzenia jest kierowca ciężarówki. Ponadto uznał, że skoro pobocze było oddzielone linią krawędziową ciągłą, auto nie powinno na nie wjeżdżać, a zarządca nie ma obowiązku utrzymania go w należytym stanie.
Sąd okręgowy nie zgodził się z tym i orzekł, że zarządca drogi powinien zadbać o pobocze. To, że zostało oddzielone od jezdni linią ciągłą nie ma znaczenia. Należało przewidzieć sytuację, w której kierowca jest zmuszony do zjechania z drogi, w celu uniknięcia kolizji*.
W tej sprawie poszkodowany kierowca otrzyma należną rekompensatę i nie straci zniżek z AC (ubezpieczyciel odzyska poniesione koszty). A gdyby tak zdarzenie miało troszkę inny przebieg?
Przykład 2: Winny kierowca zbiegł z miejsca zdarzenia
Samochód dostawczy zajechał drogę właścicielce Fiata. Kobieta chcąc uniknąć zderzenia gwałtownie zahamowała i przekręciła kierownicą. Auto znalazło się na przeciwległym pasie ruchu i zderzyło z nadjeżdżającym Oplem. Kierowca samochodu dostawczego odjechał, a jego dane nie zostały ustalone. W zdarzeniu nie ucierpiała żadna osoba, ale samochody uległy poważnym uszkodzeniom…
- Jeżeli bezpośredni sprawca zdarzenia nie zostanie ustalony, szkody powstałe w Oplu zlikwiduje z OC ubezpieczyciel Fiata (bezsprzecznie to auto uszkodziło Opla). Niestety, jeśli jego właścicielka nie posiada AC, będzie zmuszona naprawić swój samochód na własny koszt – wyjaśnia Marcin Szermański , specjalista z internetowej porównywarki OC Najtaniej u Agenta – Gdy sprawca pozostaje nieznany, tylko ofiary wypadków mogą liczyć na wsparcie Ubezpieczeniowego Funduszu Gwarancyjnego (UFG). Straty materialne (czyli uszkodzenia pojazdu) zostaną naprawione z kasy Funduszu wyłącznie wtedy, gdy poszkodowana osoba przebywała w szpitalu dłużej niż 14 dni – dodaje Szermański
Przykład 3: W karambolu może być wielu winnych
Na feralnym odcinku drogi, na którym doszło do karambolu była gołoledź. Piaskarki przyjechały już po fakcie. Uszkodzonych zostało kilkanaście aut. Sprawca jest jeden?
Samo określenie zniszczeń nie sprawi ubezpieczycielom takich kłopotów, jak ustalenie sprawcy zdarzenia. Błędne jest przekonanie, że winny będzie „ten pierwszy”. I niewiele da uciekanie się do oskarżeń drogowców. Przy złej pogodzie należy zachować szczególną ostrożność. W dużych karambolach zawinić mogą również nadjeżdżający kierowcy, którzy jechali za szybko i nie zauważyli przeszkody. Czyli teoretycznie każdy może być zarówno sprawcą (bo np. uszkodził auto przed nim) i poszkodowanym (bo i w niego ktoś wjechał).
Uwaga! Podczas zamieszania wywołanego karambolem zdrowy rozsądek jest bardzo wskazany. Dla własnego dobra postaraj się zdobyć przynajmniej dokumentację fotograficzną szkody spowodowanej przez ciebie i przez kierowcę, który uszkodził twój samochód. Sprawdź ubezpieczenie OC sprawcy oraz jego dane. Lepiej mieć pewność, że nie będziesz miał problemów z uzyskaniem odszkodowania.
Po karambolu w najlepszej sytuacji będą właściciele aut posiadający polisę autocasco. Ich ubezpieczyciel zlikwiduje szkodę, ustali zakres odpowiedzialności za uszkodzenia i regresem odzyska zwrot części kosztów z OC sprawcy.
Przykład 4: Źle oznakowana droga może zwolnić kierowcę od odpowiedzialności
Motocyklista zjechał z ulicy asfaltowej na nieoświetloną, nieutwardzoną drogę. Pomimo hamowania, uderzył w drzewo. W wypadku ucierpiał nie tylko on, ale także jego pasażerka. Motor został kompletnie zniszczony.
W tej sprawie uniewinniono motocyklistę od przestępstwa nieumyślnego naruszenia zasad bezpieczeństwa, spowodowania wypadku i obrażeń ciała innej osoby. Powołany biegły stwierdził, że kierujący nie był w stanie rozróżnić zmiany nawierzchni, a przebieg ulicy ciężko było rozpoznać zarówno w dzień, jak i w nocy. Droga nie została również właściwie oznakowana. Za skutki wypadku odpowie zarządca drogi, który nie zadbał o informacje (znaki drogowe), które pozwoliłyby go uniknąć. Motocyklista otrzyma nie tylko odszkodowanie z OC zarządcy drogi, ale także dodatkowe zadośćuczynienie.
Przykład 5: Kursant nie zawsze jest niewinny
W okolicach Radzynia Podlaskiego kursantka prowadząca samochód zjechała na przeciwległy pas jezdni i spowodowała wypadek, w którym zginęły dwie osoby. W tym czasie padał śnieg, a auto nie miało opon zimowych.
Większość osób rozpoczynających praktyczną naukę jazdy uważa, że skoro obok nich siedzi instruktor, to sami nie ponoszą odpowiedzialności za kolizję lub wypadek. Okazuje się, że tak nie jest. Stopień winy kursanta określa się w zależności od okoliczności.
W tym konkretnym przypadku Sąd rejonowy orzekł, że winną jest zarówno kursantka, która miała już za sobą 30 godzin jazdy, jak również jej instruktor. Ale po apelacji Sąd okręgowy uznał wyłączną winę instruktora. Okazało się, że dziewczyna pierwszy raz prowadziła samochód w warunkach zimowych, a jego prędkość była zbyt duża. Instruktor powinien zastąpić kursantkę za kierownicą, wiedząc o niewłaściwym ogumieniu i braku doświadczenia dziewczyny w kierowaniu autem w trudnych warunkach.
Jak widać, w pierwszej chwili po kolizji i wypadku bardzo łatwo oskarżyć kierującego pojazdem o spowodowanie szkody. Jednak wystarczy dokładnie zbadać sprawę, by okazało się, że zdarzenie drogowe ma głębsze podłoże.
Pamiętaj, że w przypadku jakichkolwiek wątpliwości co do sprawcy i jego winy, obecność Policji na miejscu zdarzenia jest konieczna. Notatka sporządzona przez funkcjonariuszy będzie głównym dowodem dla ubezpieczyciela, do którego zgłosisz szkodę z OC. Jeśli zdarzy się, że nie uzna on twoich roszczeń, możesz złożyć reklamację. Towarzystwo ubezpieczeniowe powinno ją rozpatrzyć do 30 dni. Jeżeli i to nie pomoże, skieruj sprawę do sądu. Zostanie ona ponownie dokładnie zbadana, z uwzględnieniem wszystkich okoliczności.
Na koniec nasuwa się nam jeszcze jedna refleksja. Czy przeciętny Kowalski miałby tak dużą siłę przebicia jak jego ubezpieczyciel? Gdyby nie zakup AC i możliwość przerzucenia wszystkich formalności na towarzystwo ubezpieczeniowe, niejeden kierowca wolałby dla świętego spokoju naprawić szkodę na własny koszt.
* wyrok Sądu Okręgowego w Lublinie (sygn. akt II Ca 171/16)