Larwy lumpenproletariatu
Na pomysł napisania „Larw”, autorka wpadła wysłuchując historii z życia oraz mimowolnie obserwując życie lokalnych meliniarzy, zbieraczy złomu i żebraków zza okna swojego sklepu. to oni jak w każdej lokalnej społeczności są bardziej lub mniej widoczni, i to oni przeczesują śmietniki, mają swój kodeks etyczny, swoje życie i rodziny. Mają też powód, dlaczego są w tym miejscu swojego życia. Autorka dostrzega i opisuje warstwę społeczną, która jest obok nas, przeplata się z naszym życiem. Istnienie jej dodaje blasku innym warstwom. Po przeczytaniu tej książki ma się wrażenie, że zostało przedstawione społeczeństwo w krzywym zwierciadle. Nasuwa się również myśl, jak niewiele potrzeba, aby znaleźć się w sytuacjach podobnych do tych, jakie przeżywają bohaterowie książki. I jak trudno wyjść z zaszufladkowania, przełamać stereotypy, nie poddać się losowi.
Powieść ta, napisana w sposób humorystyczny, nie jest jednak komedią. Nie odpowiada na pytania, ale je zadaje, czy wszystkie obawy społeczeństwa przed innością są zasadne, czy mamy tej inności unikać, a może zaakceptować bezkrytycznie?
Główną bohaterką jest niemłoda już, zniszczona życiem Grażyna. To ona jest łącznikiem miedzy różnymi warstwami społecznymi z racji wykonywanego zawodu i kręgu posiadanych znajomych. Zakompleksiona, marząca o miłości i ponownym wyjściu za mąż, bardzo chce awansować w hierarchii społecznej. Tego samego pragnie dla swoich dzieci. Musi się jednak również przed nimi bronić, aby móc decydować o sobie. Marzenia o lepszym życiu często zostają zepchnięte na bok, bo teraźniejszość to walka o byt i przetrwanie.