Biurowiec – statek, czyli warto realizować marzenia
Za oryginalnymi obiektami stoją zwykle odważni, kreatywni inwestorzy, którzy nie boją się realizować swoich marzeń. A najciekawsze projekty rodzą się często z wyjątkowych historii
Na północno-zachodnim krańcu Niemiec, tuż przy granicy z Holandią, leży miasteczko Neermoor. W przemysłowym krajobrazie tej niewielkiej fryzyjskiej miejscowości już z daleka wyróżnia się wyjątkowa bryła budynku, przypominająca dziób statku. Siegfried Bojen stworzył tutaj własny świat. Ten małomówny mężczyzna, stąpający twardo po ziemi, zdobył patent kapitański już w wieku 23 lat. Cztery lata później został właścicielem swojego pierwszego, małego frachtowca. Dziś ma ponad 20 statków pływających po rzekach i morzach całej Europy oraz świata pod banderą przedsiębiorstwa żeglugowego „Siegfried Bojen”. To jeszcze nie wszystko – niedawno Bojen opracował dwa własne typy statków, dzięki którym jego flota ma się dalej prężnie rozwijać. Ekspansja kapitana Bojena trwa zresztą nie tylko na wodzie…
Biuro w… statku
Przez cztery dziesięciolecia Siegfried Bojen łączył pod jednym dachem biuro z mieszkaniem i dopiero niedawno zdecydował się na budowę nowej siedziby dla swojej firmy. Lokalizacja świadczy o przywiązaniu inwestora do rodzinnych stron, ponieważ nie osiedlił się, jak większość innych towarzystw żeglugi, nad brzegiem w pobliskim Leer, lecz pozostał wierny rodzinnej miejscowości Neermoor. Nowy obiekt, który powstał zaledwie kilkaset metrów od starej siedziby, sprawia wrażenie zacumowanego w porcie statku. Siegfried Bojen czuje się więc tutaj w swoim żywiole. Budynek „pływa” w niewielkim parku, a elementy morskie są zarówno wokół, jak i wewnątrz budynku. Duże naturalne kamienie przypominają brzeg, do wnętrza prowadzą szerokie drewniane mostki, a dookoła szemrze woda i rośnie ciekawa roślinność. Obydwie strony szczytowe wystają z bryły budynku niczym dziób statku. Tradycja i nowoczesny design uzupełniają się, tworząc udaną marynistyczną architekturę, symbolicznie odzwierciedlającą sukces przedsiębiorstwa żeglugowego Bojena.
Precyzyjnie dobrane materiały
Taki efekt nie byłby możliwy bez kreatywnego projektanta. Pomysły i wyobrażenia kapitana wcielił w życie młody architekt, Christian Kirchhoff, pochodzący oczywiście z Neermoor. To właśnie on zadbał również o materiałową stronę przedsięwzięcia. Elewację tworzy cegła klinkierowa w połączeniu ze szkłem i elementami stalowymi. Christian Kirchhoff specjalnie wybrał ciemną cegłę, aby stworzyć budynek emanujący siłą, potęgą i statecznością, czyli cechami, którymi powinien się charakteryzować każdy statek. Wybór padł na cegłę klinkierową Adelajda marki Röben, ponieważ jej charakterystyczna burgundowa barwa przy różnie padających promieniach słonecznych odbija grę światła i zmienia kolor. Dzięki temu zjawisku fasada przypomina mieniącą się różnymi odcieniami taflę wody. Efekt ten został wzmocniony dodatkowo przez odbijanie się elewacji w szkle.
Odtworzyć morski charakter
Po stronie szczytowej budynku zamontowano dwa futurystyczne, duże stalowe maszty, które sięgają aż do dachu. Szczyt jest oszklony do wysokości dwóch klinkierowych lizen, dzięki czemu zapewnia, podobnie jak mostek na statku, piękny widok aż po horyzont. Marynistyczne elementy dominują nie tylko na zewnątrz, ale także we wnętrzach budynku. Zamiast tradycyjnej klatki schodowej z korytarzami pojawiają się tu trzy stopniowo otwierające się pomosty. Wąskie pasma z niebieskiego szkła zapewniają więcej światła i nawiązują do żywiołu wody. Duże okrągłe okna przypominają iluminatory. Ponieważ bryła ze swoim szklanym szczytem skierowana jest zdecydowanie na południe, odwiedzających wita budynek przepełniony światłem. Duże okna w biurach umożliwiają pracę bez sztucznego oświetlenia, a szerokie okna dachowe rozpraszają światło do samego parteru, niczym atrium w nowoczesnym, luksusowym liniowcu. Podłoga to połączenie drewnianego parkietu z materiałem przypominającym czarny marmur, po którym przechadzają się gwiazdy kina. Poręcze przy schodach, ukształtowane w formie relingów na statku, prowadzą do poszczególnych „pokładów”. Na ścianach wiszą obrazy i fotografie floty Siegfrieda Bojena, kolekcjonowane od czasu założenia towarzystwa żeglugi. Przed gabinetem kapitana znalazła się natomiast ściana ze szklanymi zegarami, które pokazują czas w Nowym Yorku, Londynie, Tokio, Sydney i Neermoor.
(fot. Roben)