„W moich książka będzie się miało do czynienia z czymś więcej niż tylko czytaniem” – rozmowa z Mają Chmiel
Rozmowa z Mają Chmiel. Autorką, która nie omija trudnych tematów, podkreśla uniwersalne wartości i próbuje wywrzeć na odbiorcy wrażenia skłaniające do refleksji.
Maję Chmiel zawsze ciągnęło do pisania. Małymi kroczkami spełniła swe marzenie, a dziś ma na swoim koncie już kilka książek. Każda z nich podkreśla znaczenie uniwersalnych wartości, porusza ważne tematy i skłania do refleksji.
Pani Maju. Ponieważ nie wszyscy czytelnicy zdążyli Panią poznać, na początek warto zapytać, czy zechce Pani, choć pokrótce przedstawić swą osobę? Zdradzić co porabia na co dzień i jakim pasjom oprócz codziennych obowiązków i pisania poświęca Pani swój czas?
Ja? Zwykła kobieta, żona, matka, która codzienności próbuje skraść trochę czasu na swoją pasję, jaką jest przede wszystkim pisanie. Często chciałabym, aby doba trwała o dwie godziny dłużej, bym mogła skreślić na kartce te kilka zdań więcej. Do życia podchodzę z entuzjazmem, pomimo przeciwności losu. Staram się w każdej, nawet tej gorszej chwili, upatrywać jej sens, bo jakby nie było człowiek prócz szczęścia doświadcza także bólu czy cierpienia… to jest po prostu wpisane w ludzkie istnienie. Uśmiecham się, płaczę, nierzadko wstanę lewą nogą z łóżka, potknę na prostej drodze, palnę coś bez zastanowienia. Miewam gorsze oraz lepsze dni… lubię te lepsze, do gorszych podchodzę z dystansem i gdy, choć przez chwilę chcę odetchnąć od świata, to umykam z dobrą książką w najcichszy kąt mojego domu.
Poznaj autora i jego twórczość – Maja Chmiel
http://www.psychoskok.pl/aktualnosci/maja-chmiel-poznaj-autora-tworczosc/
Znajomi mówią, że jestem uparciuchem z wielką wyobraźnią i… mają rację, jednak ta upartość pomaga mi w podążaniu do celu, spełnianiu marzeń. Gdyby nie ona, pewnie stos zapisanych stron do tej pory tkwiłby na dnie starej, pokrytej kurzem szuflady. Wyobraźnia zaś… dzięki niej powstała kolejna książka. To ona jest takim motorem, siłą „napędową”, pozwala przenieść się w inny świat, wykreować nowego bohatera, zaskoczyć ciekawą historią, złapać tym czymś czytelnika za serce. Daje moment na zapomnienie o problemach, troskach, stanowi odskocznię od codzienności.
Taką właśnie jestem zwykłą osobą, która czasami chodzi z głową w chmurach w towarzystwie marzycielskiej duszy, ale tylko czasami. Rzeczywistość potrafi szybko sprowadzić na ziemię, po której z reguły twardo stąpam. Na szczęście zapomina domknąć za sobą drzwi i wiem, że przy najbliższej okazji znów u czknę, choćby godzinę nocy, by na klawiaturze wystukać tych parę słów więcej dla wiernego czytelnika.
Nie można oczywiście nie zapytać, jak rozpoczęła się w Pani życiu przygoda z pisaniem? Czy jest to realizacja marzeń z lat młodości, czy może potrzeba, którą odkryła Pani już w dorosłym życiu?
Odkąd pamiętam, zawsze ciągnęło mnie do pisania, a bujna wyobraźnia, której jestem właścicielką, nie zostawiła żadnego wyboru…Z biegiem czasu pojawiła się myśl nadania sensu zachomikowanym, gdzieś w szufladzie, zapiskom, zrobienia coś z nimi …może pożytecznego. Na początku były konkursy, wyróżnienia, drobne publikacje – tak, aby chociaż w minimalnym stopniu zaistnieć. Po tych małych sukcesach myśli przerodziły się w marzenia, a raczej jedno, konkretne. Napisać i wydać książkę. Bałam się, nie wierząc trochę w samą siebie. Debiutantowi trudno jest przebić się przez stos plików zatytułowanych: PROPOZYCJA WYDAWNICZA, lądujących praktycznie każdego dnia w skrzynce mailowej niejednego redaktora. Wstrzelić się w temat, przejść przez tzw. „sito wydawnicze”. Ująć w treści tym czymś, zaskoczyć oryginalnością, zainteresować… W końcu zaryzykowałam, bo przecież marzenia są po to, by o nie walczyć, spełniać je i chyba nie przypadkowo moja pierwsza powieść nosi tytuł; „Sięgając marzeń”. Ja ich sięgnęłam. Dzisiaj trzymam w ręku kolejną książkę mojego autorstwa, czując dumę, radość, satysfakcję. Wiem, że było warto i nie jestem już takim niedowiarkiem.